wtorek, 25 czerwca 2013

Trzymaj się od swojego dziecka z daleka!

Wpis inspirowany artykułem: http://dziecisawazne.pl/jak-uczyc-dziecko-podejmowania-decyzji-trzymac-sie-z-daleka/

Dokładnie tak - z daleka. Ze swoimi radami, uwagami, komentarzami, i - nie daj Boże - krytyką. Wtedy gdy dziecko doświadcza czegoś nowego, eksploruje i poznaje, ale też gdy ma do podjęcia decyzję, gdy zastanawia się nad wyborem X lub Y i gdy stwierdza, że to będzie jednak Z. "Bądź przy nim z mądrą pomocą, ale nie wyręczaj w każdej sytuacji." Bądź gotowy do działania."Odsuń się i daj dziecku samemu doświadczać różnych codziennych wydarzeń. Niech od teraz rozwiązuje problemy, które są w zasięgu jego ręki." Daj dziecku przestrzeń na samodzielność, na zastanowienie się co, jak. Ono da sobie radę - zaufaj. Kreatywność dzieci jest niesamowita i może zaskoczyć (fakt, w obie strony). Szczególnie zachwyca mnie podczas zabawy (którą często my-rodzice traktujemy z przymrużeniem oka, a przecież to dla dziecka nauka, niesamowity czas poznawania świata!!). Zostaw dla siebie instrukcje jak co robić, uwagi, że to może niekoniecznie tak, może spróbuj w ten sposób. Obserwuj, bo gdy siedzisz obok zauważysz, że najprostsza rzecz może stać się dla dziecka źródłem niesamowitej radości i zabawy: monety, pałeczki do sushi, kolorowe karteczki - podałam je dziecku bo miałam myśl A, a maluch wykombinował z taką naturalnością czynność A4, AT, B, XCA, Z ;)

Kiedy przyjdzie do ciebie z problemem po gotowe rozwiązanie, bądź czujny - ciesz się, że jesteś (jeszcze) autorytetem, że pyta cię o zdanie, że liczyć się z tobą. To czas próby - dla ciebie. Zamiast gotowej odpowiedzi zapytaj: "a Ty jak byś postąpił?", "jak myślisz, co można by teraz zrobić?", "a jak Ci się wydaje?". Naucz je myśleć i dostrzegać potencjał jaki jest w nim samym. Pewnie na początku się zdziwi, może zirytuje, powie, że nie wie, że przecież jest jeszcze dzieckiem albo że nie ma czasu na zastanawianie się. Ucz je samodzielności. Przecież chcesz by takim było gdy dorośnie. Szczęśliwym i samodzielnym człowiekiem.

Pamiętam sytuację z dzieckiem (ok. 3-4 latek), które było na etapie wszechobecnych wwiercających się w mózg pytań "a po co?", "a czemu?". Kolejna odpowiedź dorosłego rodziła natychmiastowe jakby automatyczne "a po co!?!?!". Z punktu widzenia dorosłego - niekoniecznie sensowne, raczej po to żeby nie było ciszy (delikatnie rzecz ujmując). Nagle z ust dorosłego pada w stronę dziecia: "a jak myślisz?". Cisza. (WOW! zadziało!!!) Ekhm, czyżby nowość dla szkraba? Czyli jest w życiu dziecka taki moment aby zacząć uczyć je samodzielnego myślenia. Bo owszem odpowiadać na pytania trzeba ale też trzeba pokazywać, że odpowiedzi znaleźć można gdzie indziej. I dać sobie tym samym wolności, przestrzeni.

Zgadzam się z autorem, że podstawą w relacji rodzic - dziecko powinno być obustronne zaufanie. Jeśli daję dziecku możliwość znalezienia odpowiedzi - daję mu wolność i wpisuję w twardy dysk świadomość, że potrafi, że da radę jeśli tylko spróbuje. Przekazuję mu informację, że na początku warto zapytać siebie czy znam odpowiedź, a dopiero potem poprosić kogoś o pomoc. A może z czasem będzie to zupełnie samodzielne radzenie sobie. Super podsumowaniem mojej myśli jest takie zdanie: "Daj dziecku poczuć, co się dzieje w zależności od tego, jakie rozwiązania wybierze. Daj mu poczuć, że jest samodzielne. Wtedy nigdy nie przestanie takie być."


A miało być krótko: pierwsze myśli i spostrzeżenia :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz