poniedziałek, 17 czerwca 2013

Kosmita

Urzekło mnie zdanie z bloga wrolimamy.pl, które opisuje dokładnie to co myślę o sobie jako mamie:

"W moim odczuciu jestem ZWYKŁĄ Mamą, traktującą swe dziecko jak CZŁOWIEKA,  pozwalającą mu na SAMODZIELNE odkrywanie świata i BEZTROSKIE dzieciństwo pełne miłości.  Jednak kiedy przyjdzie mi stanąć obok innej mamy, czuję się czasem jak Obcy, który przybył na Ziemię przypadkiem, jakby omyłkowo i na dodatek wyprawia ze swym potomkiem co najmniej dziwne rzeczy.."

To a apropos tego, że pozwalam Synkowi jeść "dorosłym" widelcem (ojej a jeśli wydłubie sobie oko?), pić ze szklanki (a jeśli ją ugryzie?!), samodzielnie pić wodę z butelki plastikowej i pozwalać żeby zalał sobie wodą buzię, koszulkę, spodenki, podłogę. Uwielbiam patrzeć jak je ... rączkami, bo tak jest najszybciej i najsmaczniej a już na pewno najlepiej pod względem koordynacji ruchowej i przyszłej sprawności manualnej. Potem wszystko wokół trzeba przetrzeć, umyć, przeprać. Resztkami mięsnego posiłku zajmuje się pies, więc tu mam luz, a tak - mam zwyczajnie więcej gimnastyki i częściej wymieniane ścierki. Staram się nie wtrącać do zabawy Dziecku, nie zagadywać go, nie przeszkadzać gdy się zamyśli lub "zawiesi". Nie zabraniam rozrzucania fasolki/klocków/kolorowych patyczków po całym pokoju bo widzę że się uczy, że poznaje, że obserwuje lot przedmiotów (nota bene ostatnio doskonale rozścielił fasolkę po caluśkiej podłodze, bacząc uważnie gdzie jej jeszcze nie ma, no bo jak pusta przestrzeń?!), uczy się, koduje, naśladuje. A ten jego uśmiech, gdy może wykonać jakieś szaleństwo... :)
Zachęcam do samodzielnego wdrapywania się na zjeżdżalnie, krawężniki, na szorowanie kolanami chodników, rzucanie kamyczkami (ostatnio do sprzątania wzięłam zmiotkę bo nie nadążałam; niestety wiek 1rok + 8 miesięcy to nie jest najszczęśliwszy czas aby dziecko samo zebrało WSZYSTKIE kamyczki/fasolki {klocki owszem bo są duże} ale to ewidentnie zależy od dnia), na eksplorowanie piaskownicy gołymi stópkami nawet gdy słońce tylko przebija się przez chmury, na zabawę niestandardowymi "zabawkami" (pojemniczek po witaminkach, kubełek po śmietanie, korale na sznurku), do taplania się w baseniku na balkonie (podczas gdy sama lepię kluski w kuchni, zerkając od czasu do czasu co tam w wodnym świecie słychać). Pozwalam na wiele, wierząc że wyjdzie to nam wszystkim na dobre.
Póki co wychodzi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz