czwartek, 25 kwietnia 2013

bez szkoły - cd (konkrety na polskie warunki)

"Jaki sens ma tworzenie środowiska, które wykształci niespokojnych, neurotycznych ludzi, usiłujących osiągnąć rzeczy niemożliwe? Dla nas najważniejszym kryterium jest szczęście.
Nie uważamy, żeby człowiek odnosił sukces dlatego że jest pracownikiem naukowym albo dlatego że uprawia ziemniaki.
Ważniejsze jest to, czy jest dobrym człowiekiem, cieszącym się ze swojego życia."
(źródło: http://www.youtube.com/watch?v=yt9GtLCaNpU)


Szkoła i edukacja budzą wiele nadziei, obaw i kontrowersji. Dzieci spędzają w niej ogromną część swojego dzieciństwa, rodzice mają wobec niej bardzo duże oczekiwania. Od dłuższego czasu w mediach i na korytarzach szkół toczą się dyskusje o zasadność posyłania 6-latków do pierwszej klasy. Rodzice i dzieci oczekują, że szkoła będzie bezpiecznym, przyjaznym miejscem, inspirującym do rozwoju i zapewniającym dobre przygotowanie do dorosłego życia. Realia pokazują, że często jest to miejsce, w którym dziecko po raz pierwszy spotyka się z agresją, nudą i brakiem zrozumienia. Program jest dla jednych dzieci przeładowany, dla innych – zbyt łatwy. Nauczyciele decydują o sposobie wprowadzania materiału i organizacji życia w klasie. Dzieci? …próbują się w tym systemie odnaleźć.

Trudno się dziwić, że wiele osób poszukuje rozwiązań alternatywnych. Coraz większym powodzeniem cieszą się szkoły Montessori, waldorfskie, a ostatnio – szkoły demokratyczne. Oparte są na idei demokratycznej społeczności edukacyjnej, w której brak przymusu, a w centrum edukacji stoi dziecko, jego zainteresowania i uzdolnienia.

Co widać gołym okiem

Przesłanki do tworzenia szkół demokratycznych widać gołym okiem. Pierwszy rzut oka – na bawiącego się 3-latka. Najpewniej zobaczymy człowieka pochłoniętego tym, co robi, radosnego, eksperymentującego co krok. Najlepsze eksperymenty z własnej woli powtarza niezliczoną ilość razy, za każdym razem ciesząc się tak samo. Drugi rzut oka – na 5-latka. Bada swoje otoczenie w tempie, za którym wielu dorosłych nie nadąża. Zadaje pytania. Uczy się intensywnie relacji w grupie, biorąc udział w zabawach i zajęciach w przedszkolu lub zerówce.
Trzecie spojrzenie skierujmy na przeciętnego 8-9 latka. Być może wciąż jeszcze jest przejęty szkołą, dużo o niej mówi. Widzimy go podczas lekcji, siedzi w ławce (czasem na dywanie). Jeśli trafił na miłą nauczycielkę, dzieci w jego klasie chętnie i dużo się zgłaszają. Zapytane po lekcjach o to, co w szkole, odpowiedzą “bo pani mówiła…” Coraz częściej zdarza się, że “pani” jest nie tylko miła, ale też twórcza i pełna pasji. Wtedy uczniowie relacjonują z wypiekami na twarzy przeprowadzone w szkole eksperymenty, projekty i wycieczki.
Co zapamiętają z tego okresu? Głównie emocje, które towarzyszyły pójściu do szkoły. Mają szczęście, jeśli dominują u nich zdolności językowe i matematyczne. Dobrze sobie radzą z nauką czytania i pisania, mają poczucie kompetencji i codziennie dostają mnóstwo pochwał. Zrobią bardzo dużo, żeby zasłużyć na kolejne. Skuteczną drogą do zdobycia uznania dorosłych jest też “bycie grzecznym”. Grzeczni uczniowie nie wiercą się zbytnio na lekcji, nie przerywają dorosłym i starannie uzupełniają podręczniki i zeszyty. Błyskotliwie odpowiadają na pytania nauczycieli i dobrze dogadują się z kolegami z klasy. Szczęściarze, którzy łączą w sobie łatwość pisania i liczenia z umiejętnością podporządkowania się zasadom panującym w szkole, przynoszą z niej coraz więcej słoneczek, serduszek, naklejek i pochwał.
Rzadziej trafiają się one małym “buntownikom”, którzy swoją edukację w szkole rozpoczną od rozwijania innych kompetencji – np. komunikacyjnych. Będą się spierać z kolegami, dyskutować, eksperymentować z językiem i zasadami… Po to, by wypracować swój własny, niepowtarzalny styl porozumiewania się z ludźmi. Na pisanie przyjdzie czas trochę później – tymczasem uczą się relacji. Lub jeszcze inaczej – kochają taniec i sport. Najpewniej na treningi będą mieć tyle czasu, ile zostanie im po odrobieniu zadań domowych z czytania, pisania i liczenia. Dyslektyk zakochany w dowolnej dyscyplinie pozaszkolnej prawdopodobnie będzie skazany na ogromne zmagania z czasem i siłami – własnymi i rodziców… Bardzo być może, że swoją pasję porzuci na jakiś czas, wracając do niej dopiero po opanowaniu pierwszych “trudności szkolnych”.
W międzyczasie może nabawić się etykietki “trudnego” lub “słabego” ucznia, która jest jednym z najskuteczniejszych demotywatorów.

Szkolna o-presja

Tymczasem dziecko to człowiek w momencie najbardziej intensywnego rozwoju. Jak może przebiegać ten rozwój? Psychologia odpowiada: przede wszystkim – bardzo indywidualnie, w różnym tempie u różnych dzieci. Chwilami harmonijnie, chwilami skokowo. Nieustannie. Każdy uczeń startuje z innego pułapu, każdy z innym zestawem pasji, talentów, umiejętności i cech charakteru. Każdy rozwija się w optymalnym dla siebie tempie i rytmie. Czy trzeba – i można – zmuszać kogoś do rozwoju?
Zostałam nauczycielką, żeby obserwować ludzi podczas odkrywania świata. Po ponad roku pracy w tym zawodzie stwierdzam, że owszem, ma to miejsce w szkole – ale dzieje się “pomiędzy”, “przy okazji”, a często bywa przez szkołę wręcz… wstrzymywane
Na przykład wtedy, kiedy moi uczniowie z wypiekami na pracy tworzyli wspaniałe światy w swoich opowiadaniach, a dzwonek wyciągał ich z tego świata i kazał przerwać pracę. Kiedy dyskutowaliśmy zapaleni o prawach zwierząt po lekturze “Byczka Fernando”, a kalendarz bezlitośnie przypominał o zbliżającym się trzecioteściku, przed którym trzeba powtórzyć gramatykę. Kiedy brakowało mi czasu dla moich uczniów, bo musiałam tworzyć kolejne raporty, tabelki i rozliczenia godzinowe. Kiedy raz, drugi i trzeci zabrakło czasu na rozmowę czy wspólne rozwiązanie konfliktu, bo dzwonek wzywał na matematykę.
Trudno mi przejść nad tym do porządku dziennego. Między innymi dlatego z wypiekami na twarzy czytam i słucham o szkołach demokratycznych, które powstają coraz liczniej za granicą i w Polsce. Chciałabym poznać grupę zapaleńców, którzy planują otworzyć takie szkoły w Poznaniu, Łodzi i Warszawie.

Uczyć się dla życia, nie dla szkoły

Jakie są założenia tego podejścia?
  • przekonanie, że człowiek ma naturalną potrzebę poznawania świata
  • założenie, że dziecko potrafi pokierować swoim rozwojem
  • brak ocen, kar i nagród
  • brak typowego systemu lekcyjnego
  • nauczyciele – pasjonaci, gotowi podzielić się swoją wiedzą i zainspirować, nie narzucając swojego punktu widzenia
  • decyzje podejmuje cała społeczność szkolna – rodzice, uczniowie i nauczyciele
  • silnie rozwinięta kultura uczenia się przez całe życie
  • warunki do doświadczania odpowiedzialności za swoje decyzje i działania
  • brak sztywnych ram, kiedy dziecko “musi” opanować daną umiejętność
  • bogate, stymulujące otoczenie i materiały do nauki; warunki do realizowania pasji
  • przekonanie, że nauka jest naturalnym prawem człowieka, nie zaś obowiązkiem!
Taka idea mnie porywa. Jest praktyczną realizacją moich marzeń o życiu z pasją i rozwiązaniem dla tych, którzy marzą o homeschoolingu (czytaj więcej), a nie mogą sobie na niego pozwolić ze względów praktycznych.
Pomysł edukacji w szkole demokratycznej zapewne spodoba się wszystkim tym, którzy do tradycyjnej szkoły od dawna podchodzą krytycznie. Czy może być propozycją również dla pozostałych? Duża grupa rodziców obawia się, że szkoła pozbawiona przymusu nie wyposaży dzieci w podstawowe umiejętności, należące do tak zwanego “kanonu”. Tu warto mieć świadomość, że szkoła demokratyczna w realiach polskiego systemu edukacji nie zwalnia nikogo z obowiązku opanowania podstawy programowej. Konieczne jest zatem podejście w pewnym momencie edukacji do egzaminów klasyfikacyjnych. Zaniepokojonym może też pomóc odpowiedzenie sobie na pytanie, co wynoszą ze szkoły absolwenci tradycyjnego systemu edukacji. Czy są przygotowani do wymogów rynku pracy? Do edukacji przez całe życie? Jak sprawnie przetwarzają informacje i komunikują się z innymi w sytuacjach konfliktowych i stresowych?

Początki i przyszłość szkół demokratycznych

Pierwsza szkoła demokratyczna – Summerhill Alexandra Neilla – powstała w Wielkiej Brytanii w 1921 roku. O jej fenomenie dziś uczą się studenci wszystkich uczelni pedagogicznych, a serial dokumentalny o tej szkole robi furorę na youtube (można go znaleźć na kanale Edukacji Demokratycznej). Od tego czasu szkoły demokratyczne powstają coraz liczniej na całym świecie – w obu Amerykach, w  Australii, Azji i Europie (m.in. w Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii i Austrii). Od września tego roku planowane jest otwarcie pierwszych szkół demokratycznych w Polsce: w Poznaniu stowarzyszenie Edukacja Demokratyczna przygotowuje się do otwarcia Trampoliny, a Fundacja Bullerbyn planuje uruchomienie szkoły w Warszawie. Pierwsze spotkania informacyjne zgromadziły wielu chętnych.

 tekst wzięty stąd





poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Nawyki, które jednoczą

Tekst pożyczony, pod którym podpisuję się wszystkimi kończynami i nosem.

8 nawyków, które jednoczą rodzinę

Kto z nas nie chciałby mieć szczęśliwej rodziny… Takiej, która jest dla siebie oparciem i otacza się bezwarunkową miłością. Dążymy do tego, by stosunki pomiędzy nami a bliskimi były serdeczne, jednak nie zawsze nam to wychodzi. Każdy z nas jest inny i często dochodzi do różnych konfliktów. Jak budować fundament porozumienia?

Warto uświadomić sobie, że w wielu przypadkach to, jak "organizujemy" naszą rodzinę i jacy my sami jesteśmy, ma ogromny wpływ na stosunki w niej panujące. Jeśli normą jest to, że nikt nie ma dla nikogo czasu, dzieci są traktowane niczym szeregowcy w armii, rodzice na pierwszym miejscu stawiają karierę, a dom to tylko miejsce gdzie się śpi – nie liczmy na to, że szczęście rodzinne będzie promieniowało każdym oknem.

Dobre nawyki w służbie rodziny

Zróbmy co w naszej mocy, aby nasza rodzina (jeśli nam na niej zależy) miała szansę być dla każdego jej członka miejscem, które daje poczucie bezpieczeństwa, zrozumienia i miłości. Postarajmy się kultywować w niej czynności, rytuały, wprowadzać dobre nawyki, które umożliwią wzajemne poznawanie się, budowanie zaufania, umacnianie więzi i poczucia, że jesteśmy dla siebie ważni.
  1. Wspólny posiłek. Niech stanie się czymś oczywistym dla każdego, że raz dziennie spotykacie się wszyscy przy stole (bez TV, słuchawek na uszach, gazety). Wykorzystajcie ten wspólny czas na rozmowy o tym, co was ostatnio spotkało, opowiedzenie śmiesznych anegdot, wymiany poglądów.
     
  2. Wspólna pasja. Znajdźcie sobie ciekawe hobby, coś co sprawi radość Wam wszystkim, zaangażuje i zbliży – np. wycieczki rowerowe, wyprawy pod namiot, pływanie, kolekcjonowanie czegoś, prowadzenie kroniki rodzinnej…
     
  3. Bez kłótni przy dzieciach. Nie kłóćcie się przy dzieciach, bo to zaburza ich poczucie bezpieczeństwa. Nie wciągajcie ich w konflikty małżeńskie – rozmawiajcie w cztery oczy.
     
  4. Każdy ma prawo być wysłuchanym. Stawiajcie na dialog. Jeśli w jakiejś kwestii się nie zgadzacie – zbierajcie się na naradach rodzinnych. Bądźcie otwarci. Wyrzućcie ze swoje słownika - "NIE, bo NIE". Przedstawiajcie argumenty i uczcie tego dzieci. Pomóżcie zrozumieć im wasze motywy - ale też pozwólcie wypowiedzieć im własne zdanie.
     
  5. Nie wrzeszcz. Niektórzy ludzie nie potrafią prowadzić normalnej rozmowy – słowa, które wypływają z ich ust przypominają jazgot. Starajcie się być opanowani i cierpliwi. Nawet jeśli zdarzy się wam zezłościć, spróbujcie zachować spokojny ton głosu. Pamiętajcie, że zwykle na krzyk odpowiada się krzykiem, a agresja rodzi agresję.
     
  6. Obietnice się spełnia. Nie obiecujcie czegoś, o czym za chwilę zapomnicie. Niech wasze słowo będzie coś warte. Niech rodzina wie, że można wam ufać, polegać na waszym słowie. Jeśli nawet nie uda się wam z czegoś wywiązać – bądźcie szczerzy i wytłumaczcie zaistniałą sytuację. Bliscy to docenią.
     
  7. Podział obowiązków domowych. Nie pozwólcie, by któryś z członków rodziny dźwigał na sobie cały ciężar organizacji życia domowego. Pomagajcie sobie wzajemnie i wpajajcie dzieciom, że w domu nie ma "służących". Każdy na miarę swoich możliwości może uczestniczyć w tym, aby dom był miejscem, gdzie panuje porządek i ład. Uczcie samodzielności i zaradności, wzajemnego wspierania się.
     
  8. Tradycje rodzinne. Starajcie się kultywować tradycje, które wynieśliście z domu, albo nawet wprowadźcie jakieś nowe, które odtąd staną się ważnym elementem waszego życia rodzinnego. Celebrujcie święta, rocznice, urodziny.  

Przykład, który buduje

Dobre nawyki budują i umacniają więzi. Jak sprawić, by stały się one częścią waszego rodzinnego życia? Oczywiście najlepiej poprzez własny przykład:) Nie zapominajmy, że nasze zachowanie odbija się na każdej z bliskich nam osób (szczególnie dzieciach). Jeśli mamy złe nawyki – np. jesteśmy gołosłowni, na próbę rozmowy reagujemy krzykiem, nie sprzątamy po sobie – miejmy świadomość, że nasi bliscy mogą je od nas przejąć.
Jeśli chcesz szacunku – szanuj
Jeśli chcesz szczerości – bądź szczery
Jeśli chcesz otwartości – bądź otwarty
Twoje zachowanie rzutuje na całą rodzinę i to, jakie stosunki w niej panują. Niech przykład, jaki dajesz i rytuały, które kultywujesz w rodzinie, pomogą zbudować mocny fundament Waszego porozumienia.



pożyczyłam stąd






czwartek, 11 kwietnia 2013

Wyszłam po drewno...

Wyszłam po drewno (a konkretnie po brykiet - miał lepiej ogrzewać mieszkanie, a wyszło jak zawsze. Okazało się, że mamy nieszczelny kominek i brykiet pali się tak jak drewno, więc z oszczędności nici. Za to brudzi ręce jak węgiel. Życie.) na klatkę schodową i... zamiotłam cały korytarz, umyłam podłogi (część wspólną dolną również żeby nie było kolejnego sąsiadowego burczenia) i ogarnęłam wszystko żeby ta niekochana przeze mnie przestrzeń miała jako takie ręce i nogi. Wróciłam do mieszkania zasapana. Oczywiście bez brykietu. Cała ja. Sto pięćdziesiąt robót na raz, jedna wynika z drugiej, zahaczam o kolejną i przechodzę płynnie do kolejnej, tylko czemu nie kończę tej poprzedniej, nie mówiąc już o pierwszej?! Ogólny chaos naokoło mnie. 30+ lat na tym świecie i w sumie do tej pory jakoś dawałam radę. Tylko ta świadomość, bo w sumie łatwiej byłoby zaczynać zadanie nr 1, kończyć je i przechodzić do kolejnego. No baa, pewnie że byłoby łatwiej. Ale jakoś o to masakrycznie trudno. Czyli pozostaje mi teraz poradzić sobie ze świadomością, że ruchów ekspresowych w pracy to ja nie mam i pewnie mieć nie będę. I działać, po swojemu, z celem w głowie i przed oczyma :-)