czwartek, 28 marca 2013

Uparciuch

Tekst dedykowany mojej kochanej MęczyBule :))))) Będziemy oboje pracować nad uporem i Twoją upartością a co by się wzajemnie nie zamęczyć :)))
Twoja Mama, MęczyBuła Starsza :)))

(Artykuł pożyczony z deon.pl )


Jeszcze zanim dziecko przyjdzie na świat, rodzice snują plany, co do mającej nadejść lada dzień wspólnej przyszłości. Zazwyczaj widzą siebie z niewyczerpanymi pokładami cierpliwości, opanowania i mądrości życiowej, którą przekażą potomkowi bez popełniania błędów swoich rodziców. A dzieci na pewno to docenią i odwzajemnią, choć właściwie nie wiadomo, w jaki sposób, ale na pewno będzie to coś nadzwyczajnego, eh…


Nie będę i nie chcę


Ale trzeba jednak powrócić do rzeczywistości, pięknej, urozmaiconej, niełatwej, zmuszającej nas, rodziców do pracy nad sobą, by móc wprowadzić w życie wcześniejsze zamierzenia. Dziecko nie jest z plasteliny, którą można modelować według uznania. To samodzielna istota, która chodzi drogą wybraną przez siebie. Niektóre atrybuty tej niezależności mogą sprawiać opiekunom problemy. Chcę zwrócić uwagę na cechę, która potrafi doprowadzić niemal każdego dorosłego do szewskiej pasji, a mianowicie na dziecięcy upór. Nasila się on w niektórych okresach, u małych dzieci około trzeciego roku życia oraz u nastolatków. I właściwie, gdyby w tym czasie nasze pociechy jej nie manifestowały, to należałoby zacząć się martwić. Dodam jako mama wielu nastolatków, że kształt i jakość późniejszych relacji między dziećmi i rodzicami zależy od wcześniejszych więzi między nimi.

Wielokrotnie napotyka się na protesty małych dzieci przed snem; albo w sklepie. Kładą się na ziemi, wierzgają nogami, krzyczą, bo nie dostały ulubionej czekoladki. Innym razem demonstrują niechęć do lekcji wychowania fizycznego, gdy tato jest zapalonym maratończykiem. W każdej rodzinie można wyliczyć dużo podobnych przykładów uporu dzieci. Jeśli dziecko jest mniejsze, to niejednokrotnie wzmacnia opór krzykiem, gryzieniem, kopaniem, pustoszeniem otoczenia, a czasem, gdy się rozkręci, to taka sesja trwa naprawdę długo.

Jak opanować tornado?

Oto kilka sprawdzonych pomysłów na to, jak poradzić sobie z narastającą nieustępliwością dzieci.

Na początku radzę pogodzić się z takimi reakcjami naszej pociechy, a także nie przejmować się opiniami przypadkowych widzów. Ich zdanie nie powinno wpływać na naszą reakcję. Z reguły bardziej to przeszkadza niż pomaga. Nie trzeba się też wstydzić za dziecko ani za siebie, kiedy nie udaje się błyskawicznie zapanować nad małym demonstrantem. Zdecydowanie ważniejsze jest poznanie i zrozumienie przyczyny zachowania.

Nie polecam pośpiechu. Lepiej uspokoić się (niektórzy liczą do dziesięciu, lecz na mnie ta metoda nie działa), trochę odczekać, a później spokojnym tonem wyciszyć akcję. Z pewnością nie jest to dobry moment na wymierzanie kary, dyskusje albo kłótnie. Ale właśnie na uspokojenie. Mimo iż tego typu reakcja nie wymaga nakładów energii, to jednak z doświadczenia wiem, że to niełatwa sprawa. Nasz obecny wiek charakteryzuje się pośpiechem, dążeniem do awansu zawodowego i rozwoju osobistego, prędkością w przekazywaniu informacji. Wszystko jest blisko, w zasięgu ręki. A tu, niestety, trzeba czekać, słuchać i trwać. Dzieci, gdy odkrywają swoją niezależność i odrębność od rodziców, manifestują to niemal na każdym kroku. Chcą oswoić się z nią, więc próbują, jak to działa. To, czy wzajemne stosunki zamienią się w wojnę albo we wspólne odkrywanie świata, dzielenie się spostrzeżeniami i wrażeniami, zależy od reakcji otoczenia. A więc wybór należy do nas, rodziców.

Nie należy też się czuć się winnym za upór dziecka. W ten sposób rozjaśni się nasz umysł, wolny od tego przykrego uczucia, by skutecznie i odpowiednio reagować. Trzeba być elastycznym, wprowadzać zmiany, ułatwić rozwiązywanie problemów, pomagać je nazwać. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jakie to trudne. Oto kolejny przykład z życia:

Dziecko w autobusie zaczyna krzyczeć, gdy mama prosi, by ustąpiło miejsce starszej pani. Ono głośno sprzeciwia się temu pomysłowi i patrzy w okno. Wśród pasażerów słychać ciche, lecz kąśliwe komentarze. Więc mama próbuje siłą przesunąć pociechę albo zabrać na swoje kolana, niestety bez rezultatu. W końcu albo kapituluje i sama ustępuje miejsca, albo wysiada z wrzeszczącym dzieckiem na najbliższym przystanku, albo demonstracyjnie i siłowo zabiera je z siedzenia.

Rozmowa ponad wszystko

Cała sytuacja jest nieprzyjemna, bolesna i nie przynosi pożądanych efektów. Zdecydowanie lepiej jest przewidzieć takie momenty i rozmawiać o nich wcześniej, zaplanować z dzieckiem, że jak zajdzie potrzeba, to ustępujemy miejsca, bo ktoś może nie mieć siły, aby stać. Można próbować żartem namówić dziecko do zmiany decyzji. Zauważyłam, że poczucie humoru jest najlepszym kołem ratunkowym. No i oczywiście warto zapytać, dlaczego moje dziecko nie chce ustąpić?

Nawiasem mówiąc, zachęcam do rozmów na wszystkie tematy, przy rożnych okazjach. Poznawajmy siebie nawzajem, słuchajmy, co dzieci mają nam do powiedzenia. To może się okazać naprawdę fascynujące, w jaki sposób dzieci widzą świat. Zbliżymy się do siebie, lepiej się zrozumiemy.

Stanowczo odradzam jednak siłowe rozwiązania i przełamywanie oporu agresją. Przecież wówczas takie metody niczym nie różnią się od dziecięcego tupania nogami w sklepie. Dziecko naśladuje reakcje rodziców, więc gdy jest poddawane takim rozwiązaniom, to po prostu utrwala w sobie złe nawyki.

Dobrze jest, gdy dziecko ma na coś wpływ. Dlatego przy małym uparciuchu nie pytamy, czy wyjdzie z nami na spacer, albo do kościoła. Zamiast tego dajmy mu wybór drogi, którą pójdziemy. Nie pytajmy, co dziecko ma ochotę zjeść na kolację. Zamiast tego zapytajmy, czy woli kanapkę z szynką czy serem.

Nie przeciążać

Bardzo ważne jest (o czym mówił Pan Jezus, krytykując faryzeuszów i uczonych w Piśmie), by nie nakładać zbyt wielkich ciężarów i nie oczekiwać wysiłku ponad możliwości dziecka. Niejednokrotnie widziałam, jak rodzice czynnie uczestniczący w życiu Kościoła dostosowują do własnej aktywności zajęcia dzieci, zabierając je na różnego rodzaju spotkania czy na nabożeństwa. Organizm dziecka jest delikatny i wymaga odpowiedniej dozy odpoczynku, zainteresowania, przebywania na słońcu, jednym słowem harmonii. Każda przeciwwaga jest niebezpieczna i w konsekwencji może zaowocować buntem w późniejszym okresie, gdy już będzie samodzielnie stanowić o sobie wobec Kościoła. To samo dotyczy różnego rodzaju wysiłku ponad miarę. Choćby zapisywanie na zbyt wiele zajęć po lekcjach: basen, balet, piłka lub sporty walki, nauka gry na instrumencie, może teatr, a do tego jeszcze nauka w szkole i mnóstwo czasu przy komputerze lub przed telewizorem. Musi być czas na odpoczynek, wyciszenie; tak jak serce ma skurcz i rozkurcz, tak samo człowiek, szczególnie młody, musi mieć trochę wytchnienia.

Zdecydowanie z ust rodziców nie powinny padać obraźliwe i ośmieszające dzieci zdania, wyzwiska czy też porównania do innych typu: "U Tomka w pokoju jest zawsze czysto, a z ciebie taki bałaganiarz", "Ojej, dziś umyłaś naczynia. To prawdziwe święto, księżniczka pomogła mamie w kuchni!" A najbardziej karygodne jest wygłaszanie takich kwestii wobec szerszej publiczności. Naprawdę trudno później odzyskać zaufanie dziecka. Lepiej więc pochwalić i starać się zamieniać upór w nieustępliwość podczas dochodzenia do celu, przełamywania trudności, rozwiązywania problemów.







środa, 27 marca 2013

Ja Cię kocham a Ty .... śpisz

Mam tak wiele razy w ciągu dnia, w ciągu tygodnia, odkąd pamiętam. Potrzebuje odpowiedzi, wskazówki, a tu cisza. Śpisz? Bo przecież wiem, że Jesteś bo działałeś już nie raz i ciągle działasz. Wiem to, tylko tego nie czuję. A te wszystkie myśli z tym związane - czą mnie. Bo czy nie mógłbyś tak zwyczajnie przemówić, dać jakiś maleńki znak, wskazówkę, szepnąć, że nie jestem Ci obojętna, że się o mnie martwisz, że nie jest ze mną aż tak źle jak myślę że jest?! 
"On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu." A jednak...

Cisza z Twojej strony, a we mnie w środku burza. Burza myśli, domysłów, podsumowań, oskarżeń, burza niepewności, niekochania. Burza samotności, wypalenia. Sztorm negatywnych myśli jak tylko coś pójdzie nie tak jakbym chciała. Ulewa z piorunami, grzmotami prosto w serce....

A może dajesz mi te wszystkie znaki, o które proszę, tylko jestem na nie głucha.... ?

35 Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: "Przeprawmy się na drugą stronę". 36 Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. 37 Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. 38 On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" 39 On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: "Milcz, ucisz się!". Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. 40 Wtedy rzekł do nich: "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?"

(Ewangelia św. Marka, Rozdział 1: Burza na jeziorze)

inspiracja z rekolekcji online o. Adama Szustaka, Zakochany Skazaniec, O Bogu śpiącym




piątek, 22 marca 2013

Jakie zabawki - 2 latek


Oto moje propozycje:

1.wszelkie instrumenty muzyczne
2. wiaderko, łopatka i foremki do piaskownicy
3. zabawki drewniane (puzzle, układanki) - zwykłe drewniane klocki już są
4. liczydło
5. drewniane narzędzia, coś na styl tego (marzenie Mamusi,hihi) http://www.ecotoys.com.au/product-pics/ImToyWorkbench.jpg
6. bączek
7. przebijanka http://www.maxizabawa.pl/kategoria/zabawki-dla-najmlodszych-1/zabawki-zrecznosciowe-przebijanki

ogólnie super stronka z inspiracjami   http://www.maxizabawa.pl/kategoria/zabawki-dla-najmlodszych-1

8. drewniane pchacze np. http://www.zabawkowicz.pl/zabawka/1977,drewniane-pchacze-bajo.html

9. klocki Gwiazdki http://qelements.pl/oferta.html
http://kreatywniodkrywcy.pl/index.php?main_page=product_info&cPath=11&products_id=273#.UUuQelea-RM

10. klocki Magiczne Kształty http://kreatywniodkrywcy.pl/index.php?main_page=product_info&cPath=11&products_id=269#.UUuQRVea-RM

11. klocki Tobbles http://kreatywniodkrywcy.pl/index.php?main_page=product_info&cPath=11&products_id=270#.UUuPwVea-RM

12. edukrążki: http://sklepzkokarda.pl/pl/p/EDUKRAZKI-150/621
(a tu filmik co z tymi edukrążkami począć :) http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=hf2hNKtizwA )
puzzle magnetyczne (jako super prezent z W-wy) http://sklepzkokarda.pl/pl/p/Magnetyczne-puzzle-Warszawa/495


Stronka z inspiracjami do przejrzenia http://www.zabawkowicz.pl/

książeczki
seria Świat w obrazkach wyd. Olesiejuk http://www.olesiejuk.pl/zobacz.html?tx_mzksiegarniaklient_pi1[by_seria]=%C5%9Awiat%20w%20obrazkach




czwartek, 21 marca 2013

Zamiast karnego jeżyka

Tekst w całości pożyczony z http://www.edziecko.pl/male_dziecko/1,79340,10285295,Zamiast__karnego_jezyka_.html?as=2
To bardzo modny sposób radzenia sobie z trudnymi zachowaniami u małych dzieci. Takie współczesne stawianie do kąta. Modny - tak. Ale czy skuteczny?
Metoda jest prosta: gdy dziecko zachowuje się w nieakceptowany przez rodziców sposób, np. bije, gryzie czy wrzeszczy, zostaje na parę minut odizolowane od reszty rodziny - posadzone na krzesełku, odesłane do kąta albo do swojego pokoju. Zakłada się, że dziecko się uspokoi i zmieni swoje zachowanie. Jednak zarówno trudne zachowania, jak i silne emocje nie biorą się znikąd. Reagując wyłącznie na zachowanie dziecka, nie rozwiązujemy problemu.

BEZRADNOŚĆ

Tymczasem dzieci nie są "niegrzeczne" bez powodu. Niemowlak nie płacze rodzicom "na złość", aby zepsuć im wieczór czy wizytę u znajomych. Przedszkolak podobnie - gdy ugryzie brata, nie robi tego specjalnie, aby zadać ból, tylko dlatego, że nie potrafi inaczej zawalczyć o swoje.

Większość ludzkich zachowań motywowana jest emocjonalnymi albo fizjologicznymi potrzebami. Nikomu nie jest dobrze, gdy są one niezaspokojone. Nie lubimy czuć się głodni, zagrożeni, być spragnieni, niedopieszczeni ani zazdrośni.

Małe dzieci nie potrafią jeszcze ani rozpoznawać, ani nazywać przyczyn dyskomfortu, który odczuwają. Jest im po prostu źle. Gdy jest nam duszno w autobusie, to z niego wysiadamy lub tłumaczymy sobie, że zostały tylko trzy przystanki. Maluch w przeciwieństwie do dorosłego nie potrafi sam sobie pomóc, żyje w dodatku chwilą obecną, więc nie umie uspokoić się myślą o tym, co się stanie w przyszłości. Ta bezsilność potęguje tylko frustrację dziecka i wzmaga siłę jego emocji.

WOŁANIE O UWAGĘ

Ewolucja wyposażyła dzieci w techniki zwracania na siebie uwagi. Płacz, krzyk czy tupanie nogami mają przywołać rodzica, aby ten skupił na dziecku swoją uwagę i sprawdził, czego mu brakuje. Gdy płacze niemowlak, rodzice głowią się - czy jest mu zimno, czy jest głodny, a może zmęczony? Nikt nie sadza na "karnym jeżyku" płaczącego w głos sześciomiesięczniaka. Wbrew pozorom ze starszymi dziećmi jest podobnie, ich "złe" zachowanie to swoisty krzyk o uwagę.

Gdy dziecko gryzie, szczypie, pluje, bije, krzyczy, płacze, maże po ścianach, tłucze szklanki, to w ten sposób próbuje nam coś zakomunikować. Pytanie oczywiście - co?

DLACZEGO TA METODA JEST NIESKUTECZNA?

Dziecko odizolowane:

•  nie otrzyma ważnej dla niego uwagi;
•  nie nauczy się uważności na potrzeby innych;
•  nie poćwiczy swojej sprawności ani siły;
•  nie będzie wiedziało, jak radzić sobie, gdy następnym razem pojawią się w nim silne emocje.

JAK REAGOWAĆ?

Przyjrzyjcie się zachowaniom swoich dzieci i zastanówcie się, czemu one służą, jakie potrzeby dziecka spełniają. Pamiętajcie, że potrzeby, tak jak emocje, nie są złe same w sobie i nie można za nie karać. Za to sposób ich wyrażania może się nam nie podobać. I to powinniśmy dać dziecku wyraźnie do zrozumienia. Naszym, rodziców, zadaniem jest pokazanie dzieciom, jak można wyrażać emocje (nawet te najbardziej skrajne), aby nikogo nie skrzywdzić. Przeanalizujcie kilka przykładów zachowań dzieci w codziennych sytuacjach.

•  Uparcie uderza łyżką w stół

Przyczyna: Dziecko jest najprawdopodobniej spragnione uwagi. To naturalne, jest od was wciąż bardzo zależne, wasza uwaga daje mu poczucie bezpieczeństwa.

Reakcja: Możecie powiedzieć: "Jasiu, walisz łyżką w stół, bardzo mnie to irytuje, przestań, proszę, albo zabiorę ci tę łyżkę". W ten sposób stanowczo stawiacie granice. Jeśli dziecko nie zareaguje mimo waszych próśb, zabieracie mu łyżkę i proponujecie inne zajęcie, które sprawi, że jego potrzeba uwagi zostanie w tym momencie zaspokojona. Możecie np. wspólnie posprzątać ze stołu, komentując przy okazji to, co robi dziecko ("O, widzę, że zebrałeś już wszystkie widelce"). Dzięki temu dziecko nauczy się, że dostrzegacie je nie tylko, gdy psoci i złości się, ale także wówczas, gdy robi coś konstruktywnego, np. jest pomocne.

•  Gryzie siostrę, która siedzi tuż obok i przytula misia

Przyczyna: Prawdopodobnie malec też chciałby pobawić się misiem, ale nie potrafi jeszcze poczekać na swoją kolej. Małe dzieci są ewolucyjnie uwarunkowane na spełnianie swoich potrzeb "tu i teraz", dopiero gdy są starsze mogą sobie pozwolić na cierpliwość. Inny powód takiego zachowania - brat nie chce, aby siostra siedziała tak blisko niego.

Reakcja: Zaczynamy od wyraźnego postawienia granicy, bo po prostu nie zgadzamy się, by maluch robił innym krzywdę, niezależnie od przyczyn jego zachowania. Trzeba powiedzieć stanowczym tonem: "Synku, nie zgadzam się, abyś gryzł Zosię! Zobacz, to ją boli. Rozumiem, że chciałbyś się pobawić misiem, ale teraz trzyma go Zosia. Chodź, poszukamy dla ciebie innej zabawki". Trzylatka dobrze jest też nauczyć, że trzeba pytać inne dzieci, czy może coś pożyczyć. Warto taką scenkę przygotować i odegrać z dzieckiem przed wyjściem na plac zabaw.

Jeśli zauważycie, że maluch zachowuje się agresywnie, bo źle się czuje w danej sytuacji (np. ktoś siedzi za blisko niego), dobrze jest nauczyć go, jak ma chronić swoje granice. Zwróćcie też uwagę starszego rodzeństwa na potrzeby młodszego. Gdy oni będą je respektować, maluch będzie się czuł lepiej.

•  Na wszystkie prośby odpowiada „nie!”

Przyczyna: Dziecko chce mieć kontrolę nad sytuacją. Dzieci w tym wieku (2-3 lat) odkrywają swoją niezależność. Zdają sobie sprawę z tego, że mogą mieć wpływ na otaczającą je rzeczywistość. I bardzo chcą to ćwiczyć.

Reakcja: Przygotujcie się na "walkę o władzę". Zanim nadejdzie wielką falą, dawajcie dziecku wiele okazji do:
- podejmowania samodzielnych decyzji (pytajmy malucha: "Zostajemy na placu zabaw czy idziemy na lody?"),
- dokonywania wyboru ("Chcesz włożyć czerwoną bluzkę czy niebieską?"),
- próbowania własnych sił ("Postaraj się włożyć buty. Zaraz idziemy na spacer").
Te wszystkie momenty kształtują poczucie sprawczości i siły.

•  Krzyczy, szlocha, wierzga nogami, rzuca się na podłogę

Przyczyna: Wiele dzieci, gdy coś się dzieje nie po ich myśli, zupełnie traci panowanie nad sobą.

Reakcja: W takiej sytuacji najlepiej będzie, gdy skupicie się na tym, aby pomóc dziecku odzyskać kontrolę nad emocjami. Maluch w napadzie złości czy ataku histerii nie jest szczęśliwy. Co więcej, jest często zagubiony i bardzo przestraszony siłą emocji, które nim miotają. Nie do końca rozumie, co się z nim dzieje. Najlepsze, co możecie dla niego zrobić, to pójść z nim razem do drugiego pokoju, z dala od przyczyny wybuchu złości. Jeśli tylko dziecko na to pozwala - możecie je objąć, przytulić i powiedzieć: "Widzę, że jesteś bardzo zły i nieszczęśliwy. Posiedzimy tu razem, żebyś mógł się uspokoić. Jeśli tylko chcesz, możesz się do mnie przytulić". Nie przytulajcie dziecka na siłę, wbrew jego woli. Może to je jeszcze bardziej rozzłościć. Uszanujcie stawianą przez niego granicę. Bądźcie po prostu blisko. To da mu niezbędne poczucie bezpieczeństwa, a wam pozwoli kontrolować sytuację i mieć baczenie na to, aby dziecko w napadzie złości nie zrobiło sobie krzywdy.


środa, 20 marca 2013

Umiejętności dziecka cz.1

Tekst pożyczony.

Jeśli kreatywność to wymyślanie, to wokół niej jest jeszcze wiele innych umiejętności, od których zależy, czy twórczość naszego dziecka (lub nasza) zostanie doceniona. Wybrałam 10 takich umiejętności. Dziś: pierwsza piątka.

1. Trzeba znać zasady…. by je ewentualnie złamać. Jeśli w szkole jest ogłoszony konkurs na pracę plastyczną i pojawia się określenie „technika dowolna”, to dzieci powinny się od nas dowiedzieć, jakie techniki mają do wyboru. I jeśli robią np. pisankę, to mogą wziąć pod uwagę styropianowe jajko z powbijanymi cekinami, ugotowane na twardo jajko, które ozdobią czy glinianą formę jajka, którą pomalują. Jeśli pokażemy dzieciom dostępne techniki lub kupimy im książkę o pracach ręcznych i pozwolimy im ją oglądać, jest duże prawdopodobieństwo, że wykonają coś ładnego. A jeśli po przeanalizowaniu dostępnych technik wymyślą jeszcze inną (jak np. pomalowanie jajowatego kamienia we wzorki), będziemy mieli pewność, że rośnie nam mały twórca, który dość wcześnie potrafi łamać standardy. 

2. Warto poznać metody generowania pomysłów. Jeśli nasze dziecko ma więcej niż 8 lat, można je zainteresować metodami generowania pomysłów. Burza mózgów, skojarzenia słowne, mapy myśli i scenariuszowe mapy myśli, inspiracje z natury, odwrócenie problemu czy super-bohaterowie to te, które naszym dzieciakom nie powinny sprawiać problemów. Warto wspomagać się opracowanymi już technikami i zachęcać dzieci, by uczyły się ich. Przydadzą się nie tylko na konkursie na pisankę wielkanocną.

3. Wybór pomysłu – tu też pomogą opracowane metody. Gdy po burzy mózgów lub po prostu po namyśle, nasze dziecko ma kartkę z zapisanymi pomysłami, czas na wybranie tego najlepszego. Jakie przyjąć kryteria? Kierować się sercem czy rozumem? A może zastosować 6 myślowych kapeluszy de Bono lub technikę ZWI? Wybór rozwiązania jest ważnym elementem procesu twórczego. Od niego zależy to, co pokażemy światu. W przypadku pisanki tych wyborów jest wiele: wybór techniki, wielkości, kolorystyki i materiałów. Może nie każda decyzja warta jest tego, by stosować jakąś technikę, ale na jednym z wyborów warto się zatrzymać i nauczyć się z dzieckiem opracowywać kryteria wyboru.

4Przekonanie innych do pomysłu lub/i pozyskanie innych do współpracy. Wyobraźmy sobie dziecko, które postanowiło przygotować pisankę z masy solnej, do której przyklei guziczki. Żeby wystartować w szkolnym konkursie, musi mieć masę solną, klej i guziczki. A więc musi poprosić rodziców o kupienie/zrobienie masy solnej i o guziczki – najlepiej dużo i żeby były różne. Przekonanie rodziców: zajętych, nielubiących ani bałaganu, ani zawracania głowy jest… bardzo potrzebną życiowo umiejętnością! Przyjrzyjmy się dzieciom, jak argumentują, czy wiedzą, co jest dla nas ważne i jakie mają na to przygotowane odpowiedzi. Dajmy się przekonać od czasu do czasu, żeby ćwiczyły tę umiejętność! 

5. Pokazanie swojego dzieła światu. Trzeba mieć dużą odwagę, aby pokazać to, co się wykonało. Szczególnie, gdy dzieło nie jest doskonałe, a tak często bywa, gdy wykonują to dzieci. Pokazanie pracy na wystawie, udział w konkursie, indywidualne, a czasem i grupowe występy – to wszystko są trudne chwile. Zarówno dla tych nieśmiałych, jak i dla tych, którzy nie lubią porażek. Doceńmy każdy taki akt odwagi.

Pożyczyłam z http://cuddzieci.blox.pl/2013/03/10-umiejetnosci-okolo-tworczych-Twojego-dziecka.html





Sen o... odejściu

Wczoraj Dzięcię me było niczym CUD, miód i malinki (za orzeszkami niespecjalnie przepadam, chyba że w cieście orzechowym): uśmiechnięte, chętne do proponowanych zabaw, zainteresowane, skupione, wyciszone, wariacko chowające się pod koc i mówiące "mmMa! (czyli "nie ma") a potem "Jeeee!!" (tzn. "jest") :-)
A dziś od rana totalny zwrot akcji: marudzenie, miauczenie, pochlipywanie, szarpanie za rąbek szlafroka, tylko na ręce i na ręce. Jednym słowem ciężko. I jak to w życiu, atmosfera rozlała się po całym domu: była w salonie, kuchni, łazience. Tylko WC był jakby nietknięty, ale niestety nie miałam jak się tam ukryć. I tak poranek zamiast pełen radości z tego, że jesteśmy, że mamy siebie nawzajem, że możemy spokojnie zjeść razem śniadanie, że.... itp itd, był zwyczajnie uwierający, męczący. Ja byłam męcząca. Dopiero 9 a ja już się sama sobą zmęczyłam.

A wczoraj na rekolekcjach ksiądz tak mądrze mówił o życiu emocjonalnym, jak je sobie komplikujemy, jak to cudnie się nakręcamy negatywnymi myślami, spostrzeżeniami, domysłami, jak wymyślamy sobie problemy..
A u mnie w głowie piętrzyły się stosy niedorzecznych myśli, że mąż nie robi tego czy owego tak jak się powinno to zrobić, że odłożył to czy owo nie tu gdzie trzeba, że mógłby zająć się Małym (przecież się zajmował, odbywali razem poranny rytuał mycia zębów, czesania się, podawania ubrań tacie!! Ale nie, nie tak, nie tu, nie teraz...)

Wymuszony całus na do widzenia. Zamrożenie uczuć, odrętwienie, zamknięcie w sobie, jakiś niesprecyzowany żal (do siebie, do Męża?) ...

Mąż: "Śniło mi się dziś, że Cię nie było.."
Ja: "A gdzie byłam?"
Mąż: "Umarłaś."
Ja: "Na co?"
Mąż: "Nie wiem, to było już jak Ciebie nie było. Leżałem z Synkiem na łóżku i ryczałem. Nie wiedziałem co robić...."
..............................

Ot i masz.
SOLE TRZEŹWIĄCE.
PRZEBUDZENIE.
I po co te żale, domysły, niedorzeczności? 






poniedziałek, 18 marca 2013

Kiedyś odejdę

"Po tym jak człowiek umiera można bardzo szybko rozpoznać to, jak żył. Sposób w jaki ludzie odchodzą, w jaki sposób oddają się śmierci bardzo często pokazuje jak wyglądało ich życie, czy było życiem dobrym, czy życiem które trzeba będzie uratować żeby je ocalić..."
(o. Adam Szustak, rekolekcje wielkopostne Zakochany Skazaniec, 2013; odc.4, Umrzeć jak Bóg)

Jak wygląda moje życie..?
Dziś jadąc na rehabilitację z Małym mijałam samochód pogrzebowy. Pędzimy, załatwiamy swoje sprawy, martwimy się o to, o tamto, spotykamy, plotkujemy. Czy temat odchodzenia jest w naszych rozmowach? Wiadomo, w okresie wielkanocnym tematu umierania siłą rzeczy nie da się ominąć ale czy to rozważam, czy o tym myślę. Kwestia kolejna to czy jest to myślenie w kategorii "mnie to jeszcze nie dotyczy", "o czym oni bredzą, niech nie straszą", czy też faktycznie wierzę, że śmierć będzie "początkiem nowego życia".

No właśnie, czy wierzę?








środa, 13 marca 2013

Z sieci nt. wyboru papieża

Wszystko to chciałam powiedzieć, ale brakło słów. Same do mnie przyszły, tyle, że gotowe - napisane przez kogoś innego
źródło: http://gosc.pl/doc/1469551.Kilka-gestow-nowego-papieza

"Nie wiem o nim wiele, ale zdążył już poruszyć moje serce kilkakrotnie.

Po pierwsze: imię Franciszek. Brzmi jak wezwanie do ubóstwa i odnowienia Kościoła. To, że w Argentynie nazywają go „ubogim jezuitą”, zdaje się to potwierdzać.

Po drugie: modlitwa za poprzednika. Zwrócenie uwagi na ciągłość tradycji, słuchanie mądrości Kościoła.

Po trzecie: wspólnota. „A teraz rozpoczynamy tę wspólną wędrówkę – biskup i lud”. I tu gest niezwykły: nim biskup Rzymu ten lud pobłogosławi, najpierw sam skłania przed nim głowę, pochyla się wyraźnie, prosząc o modlitwę.

Po czwarte: cisza. Wybór formy modlitwy też wydaje się znaczący. W rozkrzyczanym świecie nowy papież wzywa do uważnego wsłuchiwania się w głos Boga i w siebie nawzajem.

Wszystkie te gesty łączy jedno: pokora. Może to właśnie jest lekarstwo dla rozedrganego, chorego z egoizmu świata? Serce podpowiada mi, że to może być wielki pontyfikat."




Habemus Papam!

Włoch? Kto to, skąd?

Już wiadomo. To Kard. Jorge Bergoglio

Żaden Włoch, to Argentyńczyk (!) Syn włoskich emigrantów. Stąd włoskie nazwisko.

Kilka niezwykłych faktów z życia Kardynała:
- zrezygnował z limuzyny aby jeździć komunikacją miejską
- mieszka w małym mieszkaniu, a nie w pałacu archidiecezji
- sam sobie gotuje
- Jezuita
- z wykształcenia chemik :)
- prymas Argentyny
- ma 76 lat (ur. 17 grudnia 1936 r. w Buenos Aires)
- w lutym 2001 roku to Jan Paweł II wyniósł go do godności kardynalskiej
- był faworytem podczas poprzedniego konklawe, gdy papieżem został Benedykt XVI

13.03.2013 godz. 19:06   Biały dym.

Potem godzina oczekiwania. Długa godzina... I jest:   "Habemus Papam!"

Nareszcie pojawia się w oknie.
Spokojny
Pełen pokory
Twarz łagodna, skupiona

Papież Franciszek
Jego pierwsze słowa: "Bracia i siostry, dobry wieczór!" (buonasera) :)
Potem modli się za swojego poprzednika, Benedykta XVI i prosi wiernych o modlitwę za siebie.

Pokora, modlitwa, powierzanie się Jezusowi.



W tylu kwestiach pierwszy...
- pierwszy papież o imieniu Franciszek (Papa Francesco)
- pierwszy papież spoza Europy (od czasu papieża Grzegorza III, pontyfikat 731–741)!
- pierwszy papież z kontynentu amerykańskiego
- pierwszy jezuita wybrany na papieża
- pierwszy zakonnik od czasu papieża Grzegorza XVI (pontyfikat 1831–1846) 

... a ciągle przepełniony pokorą:
- komentatorzy zauważyli, że nowy papież założył stułę tylko na czas błogosławieństwa Urbi et Orbi, po czym ją zdjął; nie założył również czerwonej, aksamitnej peleryny, mimo że mu ją przygotowano
- jako kardynał "wsławił się swoją wizytą w hospicjum w 2001 r., podczas której umysł i ucałował stopy 12 pacjentów z AIDS. "




Hmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm. Jeśli będzie syn, ciekawe jakie imię mu damy... :)))





Owoce na słodko

Pyszne przeznaczenie. Takie niby przeznaczenie, bo wiadomo jak z tym przeznaczeniem jest. W zasadzie to taki obietnico-plan. Bo zaplanowałam/wymarzyłam sobie, że po powrocie z rekolekcji zrobię właśnie takie cudo (tam dali i zwariowałam). Oczywiście gdy tylko moja stopa przekroczyła próg domostwa, marzenio-plan wyleciał ze łba. Na drugi dzień otwieram ekhm... fejsbuka i jest! Ktoś opublikował przepis!! Ajajajajjjjjj! Więc za pamięci tu notuję, teraz mi nie ucieknie. Owoce już czekają aż obedrę je skóry, problem tylko z kruszonką a co by nie była mega kulinarnym złem więc wertuję sieć ;)

No niech będzie, takie oto rozwiązanie.
Czyli... owoce z kruszonką.. już ślinianki pracują...

Wybrane owoce (najlepiej sezonowe: gruszki, jabłka, śliwki, rabarbar, jagody, maliny, truskawki, i co tam jeszcze kto lubi - razem lub osobno, wg. uznania) pokroić na kawałki i wyłożyć na blasze. W przypadku jabłek wymieszać z sokiem z cytryny.

W misce wymieszać składniki na kruszonkę:

wersja podstawowa
50 g masła (lub nieutwardzanej margaryny), 65 g mąki, 50 g cukru

wersja z cynamonem

80 g mąki, 100 g cukru, 1/4 łyżeczki cynamonu, 1 mały cukier waniliowy
1/2 kostki mocno rozgrzanego, roztopionego masła


wersja z nutą migdałów

60 gr mąki, 40 g cukru brązowego, 50 g zmielonych migdałów, 30 g oleju z ryżu, 10 g wody

wersja z płatkami owsianymi
1/2 szkl. mąki, 1/2 szkl. cukru, 1/2 szkl. płatków owsianych, 1/4 kostki margaryny, pół łyżeczki cynamonu

Piec w 180 C ok 30 minut - im dłużej, tym owoce będą się karmelizować





środa, 6 marca 2013

Apel Twojego Dziecka według Janusza Korczaka

Właśnie na to natrafiłam. Samo sedno.

  • Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego czego się domagam. To tylko próba z mojej strony.
  • Nie bój się stanowczości. Właśnie tego potrzebuję – poczucia bezpieczeństwa.
  • Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko Ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jeszcze jest możliwe.
  • Nie rób ze mnie większego dziecka niż jestem. To sprawia, że przyjmuję postawę głupio dorosłą, żeby udowodnić, że jestem duży.
  • Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jeśli nie jest to konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym, co mówisz, jeśli rozmawiamy w cztery oczy.
  • Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.
  • Nie wmawiaj mi, że błędy które popełniam są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartości.
  • Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że cię nienawidzę. Czasami mówię to, by przyciągnąć Twoją uwagę.
  • Nie zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed Tobą bronić i zrobię się głuchy.
  • Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie zawiedziony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.
  • Nie zapominaj, że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiemy.
  • Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwości. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.
  • Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i tracę całą swoją wiarę w ciebie.
  • Nie odtrącaj mnie, gdy dręczę Cię pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić Cię o wyjaśnienia, poszukam ich gdzie indziej.
  • Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.
  • Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na twój temat byłaby w przyszłości nie do zniesienia.
  • Nie wyobrażaj sobie, że przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłością, o jakiej Ci się nie śniło.
  • Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc przymknij na to oczy.
  • Nie bądź ślepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem jak trudno dotrzymywać mi kroku w tym galopie, ale zrób co możesz, żeby się udało.
  • Nie bój się miłości. Nigdy.
Apel Twojego Dziecka inspirowany jest tekstami Janusza Korczaka, lecz nie jest on jego autorem.
Tekst został opublikowany w Polsce przez Katedrę Psychologii Rozwojowej KUL, i był tłumaczeniem anonimowej broszury-ulotki przywiezionej ze Stanów Zjednoczonych w latach 80-tych, przez prof. Czesława Walesę.
W latach 90-tych Fundacja Dzieci Niczyje opublikowała własną wersję tłumaczenia ulotki.



Czas na wzrost

“Pewien człowiek zobaczył motyla usiłującego wydobyć się z kokonu. 
Wydawało mu się, że motyl czyni to zbyt wolno, zaczął więc delikatnie dmuchać. Ciepło powietrza przyspieszyło proces, wyłonił się jednak nie motyl, lecz jakiś stwór z poszarpanymi skrzydełkami. 
– Nie można przyspieszyć procesu wzrostu – podsumował  Mistrz – można go najwyżej przerwać. 
Pozwólmy zatem każdemu wzrastać zgodnie z jego własnym rytmem. 
Chodzi wszak o silne i piękne skrzydła…” 
(Anthony de Mello)

Ktoś mądrze powiedział, że nie powinniśmy porównywać swojego dziecka z innymi. Przyznaję się z rumieńcem na licu, że nie jest to łatwe, choć tłumaczę sobie gdy najdzie mnie taka myśl, że przecież to nie ma sensu.
Janusz Korczak pięknie to ujął: 

"Kiedy dziecko powinno zacząć chodzić i mówić? 
Wtedy, kiedy zaczyna chodzić i mówić."

(Zapamiętać i stosować na co dzień, i dzielić się tym z innymi.)

Każdy rozwija się i rozkwita w najlepszym dla siebie czasie i momencie. Maleńki człowiek i ten dorosły. Zatem to co WARTO, to postrzegać rozwój swojego dziecka przez pryzmat JEGO osiągnięć, postępów, tego co umiało "na wejściu" a tego co potrafi teraz, jego zwycięstw i kroków milowych. WARTO uczyć swoje maleństwo radości z tego co już umie, uczyć jak patrzeć ufnie w przyszłość na to, co jeszcze przed nim, jak wiele jeszcze rzeczy mu się uda. Ale też pokazywać, że na nasze życie składają się porażki, że często jest tak, że włożony wysiłek nie od razu da namacalne efekty. A to może zniechęcać. Co jednak tak nie buduje jak wiara najbliższych w moje możliwości, wiara we mnie, że DAM RADĘ, że POTRAFIĘ, że UDA MI SIĘ! Nikt ideałem nie jest i nigdy nie będzie. To umiejętność radzenia sobie ze swoją niedoskonałością, przyjmowanie niepowodzeń i przekuwanie ich w dobro pozwala nam pokorniej i z mniejszą ilością siniaków iść przez życie.

dopisek 13.03.

Proszę więc o wiele porażek. I jeszcze więcej siły, mocy i wytrwania. Kropka.