środa, 10 lipca 2013

Krowie oczy

Wyrwałam się dziś na mądry wykład, niby z dala od Dziecka i Męża ale mimo wszystko w łączności, bo temat dotyczył żywienia i suplementacji nieletnich. Na zegarek wiszący na ścianie na wprost mnie zerknęłam ze dwa razy, raz jakoś mimowolnie, bez konkretnego sensu i refleksji, drugi raz z refleksją - "O! zbliża się 20:00. Pewnie Syn już śpi. Przy ojcu inaczej się nie da".
Przyznaję - dobrze mi było na tym wykładzie, bo refleksji i postanowień powyliczałam sobie niemało, a do tego pogadałam z dorosłymi (!!). Wprawdzie temat i tak dotyczył Dziecka mego, ale to zupełnie inna inszość - mówić o Dziecięciu bezpiecznym pod skrzydłami taty i nie martwić się, że zaraz strąci mi złośnikowo okulary z nosa bo się nim nie zajmuję, a udawać że słucham rozmówcy i tak koncentrując się w 1000% na wybrykach Szanownego Syna Eksploratora. No i ja, pytana-nie pytana, mogłam spokojnie opowiedzieć jak to mi z nim jest, jaki to On we własnej osobie. No że cudny, że piękny, że mądry to każdy wie. Ale że ma teraz okres buntu i niechlubny zryw ręki do klepania matki po czym się da w geście protestu.
Dobrze mi było. I gdy tak opowiadałam, nagle padło: "Jak tam mamuśka się masz? Oo, nawet nie wyglądasz na zmęczoną". Zaskoczona, odpowiedziałam tylko szerokim uśmiechem. A potem ni z gruchy ni z pietruchy: "Szczęśliwa jesteś, co?!? Jak tak o nim opowiadasz to masz takie krowie oczy. Szczęśliwe. Cała jesteś szczęśliwa. I uśmiechnięta".


Noo. Jestem. Choć czasem przemęczona i mam ochotę sprzedać i jeszcze dopłacić. Ale tylko przez chwilę. Bo przecież kocham nad życie. Swoje, jego, twoje. :)




2 komentarze:

  1. Tylko w tej miłości o mężu nie zapomnij :):) bo syn kiedyś odejdzie w świat i zostanie Ci wierny mąż :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Swoją drogę to jesteś szczęśliwa z Antkiem i to widać :):)

    OdpowiedzUsuń