wtorek, 2 lipca 2013

"O jaki złośnik !"

Nie lubię tego określenia i pilnuję się mocno, żeby tak nie mówić o Malcu / innych malcach też / choć w głowie często to huczy i chce wleźć na usta. Won!! A przecież tak mały jak i duży - no każdy do jasnej ciasnej - ma prawo do odczuwania złości i towarzyszących jej uczuć. Nawet pies, co złościć się umie i obrażać i dąsać, że Pańciunia już nie taka ochocza do miziania, głaskania i tarzania się po podłodze pełnej kudłów. Druga kwestia to reakcja i zachowanie będące efektem tej złości. Jak np. zasikana podłoga w miejscu gdzie akurat kończy się mata do zabawy Dziecia mego - "no przypadek, przyrzekam" drą się wniebogłosy oczęta mej Psiny...
Nie pomaga w tym niemyśleniu i nienazywaniu złośnikami rozbrykanych dzieci otoczenie, czy to w personie wykwalifikowanej pani fizjoterapeutki w słusznym wieku, pediatry, czy też pani w kolejce powiedzmy po chleb (czasem wystarczy spojrzenie i już wiesz). Dziwnym zbiegiem okoliczności przyszło mi się mierzyć z uwagami płci pięknej... Ej panowie, co to ma znaczyć, wy nie zauważacie, że Malec się drze bo chce to i tamto?! A nie, przepraszam, dziś jeden-pan-co-w-klubokawiarni-pracuje zauważył bo gdy po zajęciach poszłam pytać jak i u kogo się zapisać na kolejne, to ten na widok Synka rzekł: "zajęcia się udały? bo taki był.. ten no.. niezadowolony wcześniej". Czyli chłopy też umiom :)

To teraz trochę mądrości na temat pierwszych złości:


Dziecko w wieku 15-17 miesięcy czy nawet półtora roku do 2 lat potrafi dać się mocno we znaki rodzicom. Jego zachowanie staje się trudne przez upór i gwałtowne protestowanie. Mimo, że niewiele, a nawet często wcale jeszcze nie potrafi mówić - ciągle słyszysz "nie".

Twoje słodkie maleństwo zaczyna pokazywać swoje drugie oblicze, z którym dużo trudniej jest się pogodzić. Dziecko odkrywa swoją odrębność, rozwija osobowość i próbuje przejmować kontrolę nad swoim życiem.

W tym okresie opieka nad dzieckiem staje się naprawdę wyczerpująca psychicznie i fizycznie. Rodzice muszą wykazać się ogromną cierpliwością, sprytem, poczuciem humoru, spokojem i konsekwencją, by przetrwać ten trudny czas.

 

Dogadanie się z pociechą w tym wieku bywa naprawdę trudne, zwłaszcza, że tak naprawdę najważniejsze jest nie to, co mówimy, ale jak się zachowujemy. Co zrobić, aby wyjść obronną ręką z tego prawdziwego rodzicielskiego sprawdzianu?
 
To bardzo ważny moment w rozwoju dziecka i musimy mu pomóc przez to przejść, a przede wszystkim wiele go nauczyć. Rodzice kochają swoje dziecko nad życie i zawsze będą dawać mu wsparcie, ale świat jest skomplikowany, a życie zmusza do wyrzeczeń, dlatego właśnie stawiają mu pewne zakazy. Dziecko uczy się samokontroli i nauka ta posłuży mu w całym jego życiu.
 
Dziecko orientuje się, że jest odrębną osobą, że może mieć własne zdanie i że potrafi wpłynąć na zachowanie rodziców. Widzi, że potrafi ich nieźle rozzłościć, a słowo NIE staje się najważniejsze w jego słowniku. Wszystkie dzieci w pewnym wieku stają się trudne i marudne. Jak przetrwać ten okres?

Tzw. Bunt dwulatka ma swoje źródło w uświadamianiu sobie przez dziecko, że ono i mama są dwiema odrębnymi osobami. Dziecko powoli odkrywa swoją indywidualność i pojawia się chęć sprawdzenia, co jest możliwe. Maluszek manifestuje to poprzez okazanie odrębnego zdania, powiedzenie "Nie".

Jednak dziecko niezmiennie w tym samym czasie odczuwa też silną potrzebę bliskości i zależności. Te sprzeczne uczucia wywołują bardzo duże napięcie, które musi znaleźć ujście. Dziecięce wybuchy irytacji, napady złości są efektem nieradzenia sobie z targającymi emocjami.

Sam okres buntu jest naturalny i nie ma nic wspólnego ze złym wychowaniem dziecka. Aby załagodzić liczne sytuacje wystarczy właściwe postępowanie rodziców, dlatego do tego etapu życia dziecka warto się przygotować.



źródło 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz