sobota, 2 marca 2013

Odwaga - nieważne ile masz lat

Polska, Europa. Stragany z dywanami. Ludzie przechodzą obok nich obojętnie. Są ich setki, podobne do siebie. Tkane ręcznie? Pewnie nie - maszynowo. Żeby szybciej, żeby taniej, opchać, zarobić.

Pakistan. Ojciec sprzedaje 4-letniego syna mafii dywanowej aby spłacić 12 dolarów pożyczki. Tak, mafii dywanowej - dzieci stłoczone po kilkanaście w fabrykach tkackich haftują ręcznie dywany, odpracowują długi, dopóki są do tego zdolne. Najlepiej, żeby nie rosły - małe palce są w stanie dokładniej wyplatać wzory, wykonać pracę szybciej. Więc często nie rosną, bo pochylone nad krosnami przez kilkanaście godzin dziennie nie mają czasu na odpoczynek, rozprostowanie zbolałych pleców. Tracą zdrowie, są niedożywione, przemęczone, nierzadko bite. Wg badań ONZ takich nieletnich niewolników jest ponad 6 milionów w całym Pakistanie.

Ten 4-letni chłopiec to Iqbal Masih. Przez lata wykonuje morderczą pracę, bywa przykuwany łańcuchem do krosen, bity, poniżany. W wieku 10 lat spostrzega, że nigdy nie wykupi się z ojcowskiego długu. Chwyta za nóż i w desperacji przecina na pół dywan, przy którym spędził ponad pół roku. W ramach kary zostaje uwięziony w podziemnym tunelu, gdzie temperatura sięga ponad 50 stopni. Ledwo uchodzi z życiem. Wraca do niewolniczej pracy w fabryce. Pewnego dnia dowiaduje się o spotkaniach Frontu Wyzwolenia Pracujących Dzieci. Po pracy idzie tam, otrzymuje pomoc, rozpoczyna naukę w prowadzonej przez nich szkole. Gdy przedstawiciele Frontu pytają na targach Pakistańczyków czy znają jakieś zakłady tkackie, ci milczą, nikt o niczym nie wie. Iqbal nie chce milczenia, sam to wszystko przeżył, chce pomóc. Wskazuje miejsce, gdzie pracował. Policja uwalnia dzieciaki. Jemu to jednak nie wystarcza. Chce wyszukiwać kolejne fabryki, namierzać inne kryjówki mafii dywanowej. Jest pewien, że w mieście są ich setki. Nie myli się. Roczne zaangażowanie chłopca owocuje odkryciem kilkudziesięciu fabryk i uwolnieniem ponad 2 tysięcy dzieci.

W Pakistanie staje się legendą. W 1994 roku, dwa lata od uwolnienia, jedzie do Szwecji dzielić się swoją historią i poruszać problem niewolniczej pracy dzieci. Następnie wylatuje do Ameryki, gdzie odbiera nagrodę (Reebok Human Rights Award) i zostaje "Osobowością Tygodnia" ABC, jednej z największych amerykańskich stacji telewizyjnych. Tam też czeka na niego stypendium na studia.

W kwietniu jedzie do swojej rodzinnej wioski na święta. 16 kwietna 1995 roku w niedzielę wielkanocną padają strzały. Iqbal zostaje zastrzelony. W wieku 13 lat.


Dziś miałby 31 lat.

Jest inspiracją dla wielu na całym świecie. W Szwecji wypuszczają w niebo balony aby pokazać, że pamiętają. Są szkoły jego imienia. Powstały o nim książki (jest też po polsku), biografie, w sieci można zobaczyć fragmenty jego wystąpień, wzruszające opowieści (Freedom Hero) a przede wszystkim tę piękną uśmiechniętą twarz małego-wielkiego bohatera.


Iqbal Masih
"Każde dziecko musi w rączce trzymać długopis, a nie narzędzie pracy."
 
Urodził się w 1982 roku w niewielkiej pakistańskiej miejscowości Muridke w pobliżu miasta Lahore.
To niezwykłe, ale mimo tego, że mieszkał w 130-milionowym kraju, gdzie 120 milionów ludzi to muzułmanie, Iqbal był katolikiem.  

Żeby było śmieszniej (tragiczniej?) w jednym ze źródeł przeczytałam, że to jednak matka Iqbala zgotowała synowi taki los. W jego imieniu podpisała zobowiązanie, że syn spłaci zaciągnięty dług. I to ona wydała na niego taki wyrok. Syn spłacał dług wiernie przez 10 lat. Ona pieniądze potrzebowała na operację i lekarstwa dla siebie. Uczynienie syna niewolnikiem za cenę swojego zdrowia....?

Jako 12-latek Iqbal wyglądał jak 6-letnie dziecko. Miał problemy z nerkami, zdeformowany kręgosłup, ciągłe infekcje oskrzeli, zapalenie stawów. Wszystko z powodu trwającej latami niewolniczej pracy, niedożywienia i jednej decyzji rodzica sfiksowanego na punkcie swojego 'ja', swoich praw....

Miało być jednak o odwadze, bo to ona mnie zachwyciła, wzruszyła gdy natknęłam się na historię Iqbala (Tygodnik Powszechny). Ten dziecięcy niezwykły pęd do pomagania, bezinteresowność, chęć dzielenie się. Widzę, że ktoś cierpi - działam, pomagam.

Podobno kilka dni po śmierci Iqbala do drzwi Frontu Wyzwolenia Pracujących Dzieci zapukał chłopiec, około 10 letni, który przedstawił się: "Nazywam się Iqbal i chcę uwalniać dzieci". Odwaga.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz