Umieć i chcieć uczyć się codziennie czegoś od (swojego) dziecka...
"Jest coś takiego w dziecku, co winno się odnaleźć we wszystkich
ludziach, jeżeli mają wejść do królestwa niebieskiego" (JP II, "List do
dzieci")
Jan Paweł II mówi, że tym czymś jest prostota, pełnia zawierzenia, pełnia dobroci i czystości
Mój synek pokazuje mi to od samego rana:
- jak cieszy się i szeroko uśmiecha na dźwięk swoich ulubionych piosenek
(choć słyszał je setki razy, nadal sprawiają mu
tyle radości, zachwycają, inspirują, mobilizują do wygibasów i
energicznego stukania nóżkami o podłogę)
- jak szalenie szybko uczy się nowych rzeczy, nie poddaje się, próbuje bo przecież jak nie dziś, to jutro się uda
- kiedy się do mnie przytula, choć przed chwilą coś zmalował
- gdy daje buziaka otwartą na oścież buzią (a ty weź bądź mądry i zdecyduj w co go pocałować - w zęby, język, podniebienie, czy policzek)
- gdy macha rączkami jak ptaszek (koliber) na mój widok o poranku
- itp, itd. bo się rozczulę...
Idą dalej za Ojcem św., za wzór powinniśmy stawiać dzieci jeśli chodzi o siłę modlitwy (auć! otóż to...): "modlić się z
prostotą i całkowitą ufnością to znaczy zwracać się do Boga tak, jak
czynią to dzieci".
O to proszę.
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz